Wiosennego ranka
kiedyś w Murzasihlu
przyszło z blaskiem
świtu
Niewyrażalne
na krawędzi wszystkiego
pojąłem
rosę na trawie
- te łzy ludzkości
Pełnię
pojęcia
Istnienia.
Wszystko chwili przynależy
najbliższej nano-sekundzie
drzwiom, do poza-czasu.
To szczęście mieć
noce i dni
by dotykać piękna...
a piękno to życie samo.
Bóle,
łagodne dotknięcia
milionem kropel
na rosie trawy
Wybaczenia
te wszystkie łzy
jako i szczęścia
Zbawienia
sercem.
Wschodziło słońce, ja stałem przed domem w którym wówczas mieszkałem..... Chodziłem ...kilka kroków to w tą, to w druga stronę. Czułem cały wszechświat, wszystko i i wszystkich;
powietrze.
W sobie, koło mnie, na tej łące pod lasem ukośnych wschodu promieni
Wszystek całe stworzenie.
Byłem
jestem
będę
A zwyczajnie wyszedłem
na zewnątrz, przed dom
podrapać się po plecach....
Rankiem w Murzasihlu.
ok.2012 r.